Moda na Mafię
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


ZAPRASZAMY DO REJESTRACJI C:
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Pańśtwa Osi: Nowy obóz

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Gość
Gość




Pańśtwa Osi: Nowy obóz Empty
PisanieTemat: Pańśtwa Osi: Nowy obóz   Pańśtwa Osi: Nowy obóz Icon_minitime1Nie Maj 12, 2013 4:48 pm

- Japonio podajcie informacje - rozkazał Niemcy rozglądając się po obozowisku.
- Jesteśmy w lesie mieszanym, jest chłodnawo, a jedna czwarta naszej załogi przysypia - tu Japonia spojrzał na opierającego się o drzewo Włochy który zapadł w drzemkę. Samo spojrzenie Ludwiga wystarczyło mu by stwierdzić, że nie o takie informacje chodziło.
- Gdzie jesteśmy? - spytał obudzony przez Prusy Felicjano przeciągając się. - I kto wymyślił wstawanie o tak nieludzkiej godzinie?
- Jest ósma - powiedział Japonia patrząc na zegarek.
- No właśnie mówię…
- Nie ważne co mówicie. Ważne jest to, że niedaleko nas pojawił się nowy obóz.
- O, fajnie! Będziemy mieli towarzystwo! - krzyknął Felicjano radośnie podskakując.
- Nie - uciął Prusy. Mina Felicjano natychmiast zrzedła.
Tymczasem w innym obozie pewien gentelman właśnie kończył swoją herbatę.
- Nie ma to jak filiżanka ciepłej herbaty z samego rana - zadowolony Arhur uśmiechnął się leniwie i odłożył naczynie. Przeciągając się lekko, chwycił za leżącą na stoliku lornetkę.- Dobra, trzeba sprawdzić co porabiają.
- To wygląda na dobre miejce na obserwację - to mówiąc zawiesił się na gałęzi, patrząc przez lornetkę. Niemcy tymczasem wysłuchiwał tego co wie Honda, czyli praktycznie rzecz ujmujęc nic. – O czym oni gadają? - spytał sam siebie Anglia napinając mięśnie i wyciągając się dalej. Nagle rozległ się trzask. - Co to było?! Pewnie Ameryka albo Francja mnie zauważyli. A co jeśli Rosja... - na samą myśl Arthurowi ciarki przeszły po plecach. - Nie... Na pewno jeden z tych kretynów chce zrobić mi kawał…- nie zdążył jednak rozwinąć tej myśli, gdyż gałąź na której był zawieszony z hukiem zwaliła się na ziemię.
- Co to było?- zapytał Włochy chowając się za Gilbertem.- I co jeśli to był Anglik?
- Wysoce prawdopodobne - stwierdził Japonia podając Niemcom lornetkę. Łatwo było przez nią zobaczyć ubrudzonego, poobijanego Anglię. Włochy zadrżał mocno, cały czas tępo wpatrując się we wskazane przez Japonię miejsce. Widać było, że za chwilę zerwie się do biegu.
- Włochy, musicie wyzbyć się tego głupawego lęku przed Anglią - Niemcy objął Felicjano za ramię i przytrzymał, ciągnąc go w stronę podnoszącego się z ziemii Arthura.
- Masz rację. On nie pije ludzkiej krwi, a jego jednorożec nie pożera małych Włochów żywcem… Ve? - brunet zrobił krótką pauzę, jakby zastanawiając się nad tym co przed chwilą powiedział. - Puszczaj mnie, zostaw! - krzyknął, próbując wyrwać się Ludwigowi.
- Cholera jasna! Bruder! Wykop tego Angola!
- Już się robi - Prusy zasalutował i podszedł do krzaków w których nieudolnie ukrywał się Anglia. Tymczasem Arthurowi w końcu udało się wygrzebać spod dużej gałęzi. Nagle ktoś złapał go za ramię i pomógł mu wstać. Zaczął otrzepywać swój mundur z kurzu i chcąc podziękować za pomoc podniósł wzrok. Mina mu zrzedła widząc Prusy, a kilkanaście metrów dalej, przy namiotach Niemcy i Japonię trzymających trzęsącego się Włochy. Znaczy się, Niemcy trzymał Włochy, bo Japonia robił jakieś koniecznie potrzebne obliczenia.
- Błagam, nie - szepnął do Gilberta. Jak każdego innego dnia nic to nie dało. Został złapany i zawleczony przed oblicza pozostałej trójki.
- Dobra, wszystko obliczyłem… Celuj w tamtą chmurę - Japonia oderwał wzrok od notesu.
- Okej - Prusy zamierzył się i dał mocnego kopa Anglii. Cała czwórka obserwowała jego lot.
- Robicie się w tym coraz lepsi, Bruder - Gilbert zachichotał, lekko się rumieniąc. - No, koniec przyjemności. Czas sprawdzić kim są mieszkańcy nowego obozu.
Tymczasem w obozie Anglików powstało poruszenie. Coś bardzo, bardzo szybko spadało w ich kierunku. I do tego, bardzo głośno krzyczało.
- Niemcy wymyślił jakąś nową rakietę? - spytał młody szeregowy. Nieźle się zdziwił kiedy „rakieta” okazała się być Anglią. Starsi żołnierze przywykli już do jego codziennych „przelotów”.
- Jak tak dalej pójdzie, to będzie pan mógł założyć linię lotniczą - żartowali jego podkomendni, widząc jak zmywa z siebie błoto i kurz. Odburknął coś niewyraźnie i złorzecząc na coraz lepszy cios Prus wszedł do namiotu.
Tymczasem czwórka państw Osi zadowolona z dobrze wykonanego zadania ruszyła odkryć kto jest właścicielem nowego obozu. Widok który zastali lekko ich przeraził. Pustka w dopiero rozbitym obozie była niepokojąca. Niemcy nakazał, by broń była w pogotowiu i powoli, trzymając za sobą Felicjano zbliżył się do namiotów.
- Wygląda na to, że w pośpiechu je opuścili - Japonia lekko wyszedł poza okrąg. - Możemy wracać do bazy.
- Nie. Tu ktoś jest, czuję to.
- Niemcy, błagam. Tu nie ma żywego…
- LICIA! CHODŹ MI POMÓŻ! - rozległ się krzyk na cały obóz.
- ...ducha? - złośliwie dokończył Prusy. Japonia posłał mu mordercze spojrzenie. Cała czwórka ruszyła w stronę z której dobiegał głos Polski. Stanęli na tyle blisko, by wszystko słyszeć, ale i na tyle daleko, by nikt ich nie zauważył.
Zobaczyli go siedzącego przy strumieniu i moczącego pędzle z białą i czerwoną farbą.
- W czym ci mogę pomóc tym razem, Polsko? - spytał Litwa, który nagle wyrósł za klęczącym przy strumyku Łukasiewiczem. Widać było po nim że już przebiegł się tak kilka razy.
- Nie mogę pomalować strumyka na różowo! - krzyknął zrozpaczony Feliks. - No zobacz! - wsadził obydwa pędzle do wody, aż powstała różowa chmura, którą prąd zabrał dalej.
- Nie można pokolorować wody, Polsko.
- Ale tą w beczkach się dało! - Feliks pokazał na stojącego przy beczce Łotwę. Ravis ze zdumieniem wyciągnął kubek z różowym płynem. Wzruszył ramionami i wypił go. Natychmiast po opróżnieniu kubka zrobił się zielony i pędem popędził w krzaki. Litwa westchnął zrezygnowany.
- Ta woda płynie, dlatego nie da się jej pokolorować.
- Oj, Liciu, Liciu. Jak woda ma niby płynąć w wodzie? Sama w sobie będzie płynąć? Weź pomyśl zanim coś powiesz - rozbawiony Feliks podszedł do Torisa i po przyjacielsku walnął go w ramię, tak mocno, że Toris musiał rozmasować obolałe miejsce. - O! Cześć państwa Osi! Dawnośmy się nie widzieli! - krzyknął, machając do kompanii Niemiec.
- Cholera, zauważył nas! - warknął Ludwig ciągnąc swoją drużynę do obozu, zostawiając machającego Felka i zdumionego Torisa sam na sam. Mina Polski natychmiast zrzedła.
- Uciekają? No to zrobimy im psikusa! Musimy wymyślić jakiś dobry psikus, by ich zaskoczyć!
- Ale czy to na pewno dobry pomysł? - wahał się Toris.
- Nic się nie bój, Licia - spojrzenie Polski powędrowało na dwa pędzle. - Chyba wiem co zrobimy.
- Niemcy, czemu uciekliśmy? - spytał Włochy patrząc na zipiącego ze zmęczenia Japonię. – A ty, Japonio, musisz popracować nad kondycją.
- Ja.. Ja jestem szybki, ale tylko na krótkich dystansach - sapał Honda, dysząc ciężko.
- Oddaliliśmy się wreszcie od tego idioty. Bardzo dobrze - tu Ludwig spojrzał na dochodzącego do siebie Japonię. - Domyślam się, że Anglia będzie chciał nas podejść, więc całą noc czuwamy! Pierwszą wartę pełni…- Niemcy rozejrzał się po twarzach. - Włochy!
- Veee… Zaraz, co?!
- Staniecie na warcie, a jak go zobaczycie, drzyjcie się ile macie sił w płucach.
- D-dobrze.
- No, a kto dziś szykuje obiad? - reszta popołudnia upłynęła spokojnie. Niestety, zaraz po kolacji Włochy musiał ustać na warcie.
Drżąc jak osika i trzymając w dłoniach karabin przygotowany raczej do uderzenia, niż do strzału, rozglądał się po nocnej głuszy. Nagle usłyszał szelest i tuż za nim spadł listek. Krzyknął, odwracając się szybko. Widząc tylko mały listek uspokoił się. Gdzieś niedaleko zaskrzeczała żaba. Kumkanie odbiło się echem po dolinie.
- Anglik! - wrzasnął Felicjano, chowając się za stertę kamieni. - Uf, wybacz pani żabo, ale cały czas przejmuję się…
- Atakiem Anglików! - krzyknęły dwie postacie zeskakując z drzewa. Przerażony Włochy stracił przytomność.
Obudziły go mocne uderzenia w policzek.
- Dałem radę? - spytał, rozglądając się. Jakież było jego zdziwienie, gdy wszystkie rzeczy, kurczak oraz włosy Prus zostały zabarwione na wściekle różowy kolor. „Zawiodłem się na tobie” biło z oczu Niemiec. - Wiedziałeś, że się go boję, a i tak, to mnie postawiłeś na warcie!
Ludwig nie słuchał jego tłumaczeń. Kazał całej drużynie ruszyć za nim.
Ich widok wywołał u Anglii atak głupawki.
- Co jest, pomieszały wam się barwy? - spytał Arthur, oglądając ich „nowe” mundury. - Myślałem, że tylko jeden kraj preferuje ten kolor, a tu proszę, taka miła niespodzianka - roześmiał się.
- Nie udawaj, że to nie ty, Angolu!
- Ale to nie moja sprawka. Choć bardzo, bardzo bym chciał, żeby była moja - spojrzenie Niemiec zrobiło się groźne.
- Panowie, bierzemy go ze sobą.
- Uważaj, bo z wami gdzieś pój…- Arthur urwał w połowie zdania, gdy Gilbert wziął go na ramię.
Anglia śmiał się do łez mimo faktu, że Niemcy nie żartował. W końcu Ludwig nie wytrzymał.
- Cholera, wystrzelcie go Prusy.
- Dostać kopa od faceta o włosach koloru różu. Nie no, po prostu jaja!
- A kto powiedział o kopniaku? - obruszył się Niemcy. Mina Kirklanda zrzedła dopiero wtedy, gdy Prusy wsadził go do armaty.
- Czekaj! Wy tak na poważnie?! Co ja jestem, miś cyrkowy?!
- Tak - spławił go krótko Prusy ustawiając armatę. Wsadził lont i czekał na sygnał do odpalenia działa.
- I jak się wam podoba nasz psikus? Wy państwa Osi nigdy nie wymyślilibyście czegoś lepszego – chwalił się Polska nie zauważając Arthura wsadzonego do armaty. Prusy zagapiony na Feliksa podłożył zapaloną zapałkę do długiego lontu.
- No i kto by pomyślał? Anglia jest niewinny! Prusy daj mu kopa do jego obozu.
- Raczej to nie będzie możliwe, Niemcy… - zauważył Japonia.
- A to niby dlaczego? - spytał Anglia.
- Bo Prusy nieumyślnie podpalił lont.
- Co?! - krzyknęli na raz Niemcy i Anglia. Nagły huk armaty razem z kłębem dymu i krzykiem Arthura rozniósł się po obozie.
- No super. Teraz go musimy znaleźć, żeby Prusy mógł dać mu swojego kopa.
- Dzięki, wiesz?- Gilbert podziękował Polsce z sarkazmem. Ten nie zauważył go i uśmiechnął się promiennie.
- Nie ma za co - Ludwig westchnął i ruszył razem z resztą drużyny w głąb lasu.
Powrót do góry Go down
Polska

Polska


Male Liczba postów : 1045
Join date : 16/04/2013
Skąd : Z twojej szafy

Pańśtwa Osi: Nowy obóz Empty
PisanieTemat: Re: Pańśtwa Osi: Nowy obóz   Pańśtwa Osi: Nowy obóz Icon_minitime1Sob Maj 18, 2013 3:37 pm

Sea dobre to opowiadanie ^^
Powrót do góry Go down
http://hetaliapwp.forumpolish.com/
Prusy

Prusy


Male Wiek : 323
Liczba postów : 584
Birthday : 18/01/1701
Join date : 05/04/2013
Skąd : Królewiec

Pańśtwa Osi: Nowy obóz Empty
PisanieTemat: Re: Pańśtwa Osi: Nowy obóz   Pańśtwa Osi: Nowy obóz Icon_minitime1Sob Maj 18, 2013 7:10 pm

:D Mi się podoba ^^
Powrót do góry Go down
Litwa

Litwa


Male Wiek : 106
Liczba postów : 63
Birthday : 16/02/1918
Join date : 12/04/2013
Skąd : Vilnius

Pańśtwa Osi: Nowy obóz Empty
PisanieTemat: Re: Pańśtwa Osi: Nowy obóz   Pańśtwa Osi: Nowy obóz Icon_minitime1Sob Maj 18, 2013 10:39 pm

To jest dobre, ale uczepię się dwóch rzeczy. Znaczy, można to uznać za jedną. Mianowicie nie Ravis, a Raivis. I ogólnie forma "Toris" jest nie poprawna. To tylko zapis fonetyczny tego imienia. Wiem, że wszyscy piszą właśnie tak, bo szybciej. Ale poprawne formy to Tolys i Taurys. A tak poza tym to wszystko jest bardzo dobrze.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Pańśtwa Osi: Nowy obóz Empty
PisanieTemat: Re: Pańśtwa Osi: Nowy obóz   Pańśtwa Osi: Nowy obóz Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Pańśtwa Osi: Nowy obóz
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Państwa Osi: Choroba Sealandii
» Dziennik Anicy - Obóz zagłady
» Nowy świat, nowe życie: Początek

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Moda na Mafię :: 
 :: 
Wasze prace
-
Skocz do: