Miałam napisać. Napisałam. To jest straszne. I pewnie nie jest nawet w 1/4 tak zboczone jak chciałam, jeżeli w ogóle można powiedzieć że jest. Nie dali mi wczoraj dokończyć, jak miałam pomysł, a dzisiaj już nie byłam w stanie nic wydusić @.@"
Nie wiem czy to się nadaje do publikacji gdziekolwiek...
Anglia spojrzał na nią. Zdecydowanie miała w sobie to coś co wyróżniało ją od innych. Z pozoru poważna, zasadnicza i beznamiętna, wraz z poznawaniem jej coraz bardziej wciągała, pokazywała swoją szaloną, wręcz niewyobrażalnie ekscentryczną. Było to jak przejście granicy między zrozumieniem a magią. Wiele złego można było o niej powiedzieć, że trudno ją zrozumieć, że jest skomplikowana, ale jedno Artur wiedział doskonale: nie była nudna. Zawsze gdy ich ścieżki się zbiegały poznawał coraz to nowsze aspekty jej samej. Westchnął. Noc zapowiadała się na długą, choć wcale nie miał zamiaru na to narzekać. Wręcz przeciwnie, nie mógł się już doczekać chwili gdy będzie mógł wreszcie usiąść obok niej, przyjrzeć się dokładnie, poznać od nowa. Te noce zawsze były ogromnym wyzwaniem, gdyż jej kapryśna natura nakazywała jej ciągłe wymyślanie nowych zadań dla niego, niby to by zyskać nad nim przewagę. Nigdy się jej nie udawało, choć zwycięstwo kosztowało go wiele wysiłku. Wielu innych, którzy ją znali zwali ją kluczem i bramą, królową, matką, ale nawet te określenia według Artura nie oddawały jej wystarczająco dobrze. Tak i teraz gdy wreszcie nastał wieczór, Anglia położył ją delikatnie na biurku i wyjął swój sprzęt. Nie było prosto, tym razem wymagania już na początku były wielkie. Powoli, wręcz mozolnie zajął się nią, jak to zawsze miał w zwyczaju. Gdy już raz zaczynał, nie mógł się oderwać tylko zagłębiał sie coraz bardziej...
Noc dłużyła się jak nigdy, ale wreszcie udało mu się skończyć. Padł na nią wyczerpany ."Ah ta matematyka..." zdążył jeszcze pomyśleć zanim zapadł w głęboki sen pełen liczb i równań.