Moda na Mafię
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


ZAPRASZAMY DO REJESTRACJI C:
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Creepypasta Time!

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Go??
Gość




Creepypasta Time! Empty
PisanieTemat: Creepypasta Time!   Creepypasta Time! Icon_minitime1Czw Maj 16, 2013 3:36 pm

Napisałam pastę. Nie jest zbyt straszna, aaa zainspirowana była moimi ostatnimi schizowymi snami!

"Leśny Dziad"

Nie podam wam swojego imienia. Nie ma ono najmniejszego znaczenia w tej historii. Nie powiem wam również ile mam lat, kim jestem. To niepotrzebne. Jest właściwie tylko jedna rzecz, którą chcę, byście wiedzieli. Jedno zdanie, które powinno utkwić wam w pamięci. To co wam powiem, potraktujcie jako przestrogę: Każda opowieść ma w sobie źdźbło prawy. Bez wyjątku. Nawet historie, które, waszym zdaniem, są kompletnie wyssane z palca. Uwierzcie mi. Sama kiedyś byłam sceptyczna, twardo stąpająca. Tylko posłuchajcie. Mieszkam w małym miasteczku. Znajduje się ono bardzo blisko wielkiej metropolii, gdzie to mam szkołę, a rodzina prace i znajomych. Wioska jak wioska, nie wyróżnia się ona zbytnio. Kilkanaście małych, wolno stojących domków. Na wschodnim jej krańcu, gdzie właściwie mieszkam, znajduje się lasek. Nie jest on duży, dwa, może z trzy hektary nie więcej. Przyjechaliśmy tam, gdy miałam zaledwie trzy lata. Wszystkie starsze, samotne kobiety zaraz mnie pokochały. Bawiły się ze mną, pokazywały kwiaty. Najbardziej jednak ubóstwiły mi opowiadać. A były to historie wszelakie, od zwykłych bajek po wspaniałe baśnie. Najczęściej jednak usłyszeć mogłam jedną, szczególnie dziwną, zwaną legendą o "Leśnym Dziadzie". Była ona, jak sama nazwa wskazuje, o dziadzie mieszkającym w samym środku naszego lasu. Był okropnym samotnikiem, jednak nie to go wyróżniało. Jadał dzieci. Te, które nieświadome zagrożenia zapuszczały się same w lasek, nigdy już nie wracały. Leśny dziad miał jednak dziwną, specyficzną fobię. Bał się małych, białych kwiatków zwanych margaretkami. I jeśli jakaś latorośl ów roślinki miała, to kijem nawet nie tknął. Tak mówiła historia. Aż dziw, że pamiętam ją tak dobrze aż do dzisiaj. Jednak nie wydarzyło się to wtedy, a znacznie później, kiedy już prawdziwość ów baśni zdążyłam kilkakrotnie przebadać i stwierdzić, że to tylko straszak na niegrzeczne bachory. Był wtedy marzec. Słońce świeciło jeszcze nisko, ale żadnych pozostałości po śniegu nie było. Gdzieniegdzie wyrastały już dorodne kwiaty, zaczynało się robić zielono. Jednak dosyć zimno.
Wracałam autobusem ze szkoły. Pamiętam, że była dość wczesna godzina, bo kilka nauczycielek wyjechało z klasami na wycieczki, także wypuścili nas już po trzech lekcjach. Wysiadłam na ostatnim, starym już przystanku i ruszyłam w prawie kilometrową drogę do domu. Miasteczko przed południem, jak to zawsze było w zwyczaju, wręcz wylewało się życiem. Wszędzie hasały dzieci, na łące pasły się owce, a słońce grzało z nieba wprost na ludzkie głowy. Człapałam z plecakiem dość szybkim krokiem, by nie wdać się w rozmowę z jakąś panią, bo wtedy przed dwudziestą do domu spokojnie bym nie wróciła. W końcu, bo około piętnastu minutach byłam na miejscu. Mieszkanie stało puste. Rodzice w pracy, brat w szkole. Nawet pies cicho spał na podwórku. Odstawiłam tylko torbę i wyszłam. Kręciłam się trochę po działce, by ruszyć w pole. Pierwsze drzewa z lasku znajdowały się niemiłosiernie blisko mnie. Nie lubiłam tego miejsca. Nie bałam się, po prostu coś mnie odpychało. Jakiś instynkt kazał mi uciekać jak najdalej. Jednak dorosła część mnie stwierdziła, że to tylko głupi lęk przez idiotyczne opowieści. Usiadłam w trawie. Miałam stąd świetny widok na dróżkę wiodącą do lasu, jak i na okoliczne pastwiska. Plusem mieszkania na wsi był sam fakt bliskości z naturą, co zaczęłam dostrzegać dopiero niedawno. Ludzie w mieście zawsze byli posępni i niemili. Tutaj natomiast każdy, bez wyjątku by ci pomógł. Tu Kowalski kowalskiego nie okradnie. Dostrzegłam nagle jakąś parę dziewczynek, które maszerowały głośno, żywo rozmawiając i radośnie podskakując, wprost do lasku. Skrzywiłam się. Promienie słońca grzały moje standardowo blade poliki. Było mi potwornie ciepło i miło. Przesiedziałam tak chwilę, zapominając o bożym świecie. Zerwałam się nagle na równe nogi. Te dzieci nie miały więcej niż pięć lat. Pod żadnym pozorem nie powinny same chadzać do lasu. Ruszyłam pędem za nimi. Od szybkiego wstania zakręciło mi się w głowie, jednak olałam to. Na szczęście słyszałam w oddali jeszcze ich roześmiane głosy. Zwolniłam więc, by nie potknąć się o żaden korzeń czy inny głaz. Droga była jedna. Bo mimo małej wielkości, nikt nie palił się do zwiedzania wszystkich tych chaszczów. Osobna ścieżka wystarczyła. Po co komu inne.
W sumie miło się tak spacerowało. Stwierdziłam, że po prostu znajdę te bachory i odprowadzę do domu. Stawiałam pewne kroki przed siebie. Zrobiło się nagle dosyć ciemno. Bure chmury zakryły część nieba i radośnie zmierzały ku słońcu. Zbierało się da deszcz, w to nie wątpiłam. Przyśpieszyłam kroku. Na horyzoncie zobaczyłam już małe, blond główki. Przymknęłam oczy. Ogarnął mnie straszliwy niepokój, wręcz niewytłumaczalny. Wręcz panika. Już biegłam. Prawie sprintem. Co finalnie skończyło się potknięciem i zaryciem twarzą o piach. Podniosłam się, siadając na dróżce. Było ciemno. Przetarłam twarz dłonią w lekkim letargu. Zauważyłam, że obtarłam sobie czoło do krwi. Trzeba to będzie zdezynfekować w domu. Podniosłam się, stawiając niepewny, chwiejny krok. I z przerażeniem stwierdziłam, że dziewczynek nie było. Nigdzie. Mimo, że miałam je tuż pod nosem. Mogłam prawie je złapać. Ruszyłam powolnym, już spokojniejszym krokiem. Zatrzymałam się w miejscu, gdzie ostatni raz widziałam dzieci i na ziemi dostrzegłam... krew. To była pieprzona krew. Plama wielkości sporej kałuży. Ciemnego, wiśniowego osocza. Odskoczyłam nerwowo. Moje zdenerwowanie osiągnęło stan krytyczny. Starałam to sobie wytłumaczyć. Może to zwierzęca krew. Tak, to na pewno zwierzę. Ale jeśli tak, to gdzie truchło?! Panikowałam. Nagle się uspokoiłam. Wszystkie myśli, które zaprzątały moją wystraszoną główkę wyparowały. Skupiłam się tylko na odczuciu. Uczuciu, że ktoś mnie obserwuje. Ogarnął mnie potworny niepokój. Dalej uciążliwie milczałam. Czułam na sobie czyiś wzrok. Świdrujący mnie na wskroś. Już drżałam. Ciszę przerwało szurnięcie. Tuż obok mnie. Po mojej lewej stronie. Nie pomyślałam. Nie miałam na to czasu. Skok adrenaliny, szybkie odruchy. Odwróciłam głowę. To, co ujrzałam trudno jest opisać słowami. Takie obrazki zapamiętuje się na całe życie. To coś, bo inaczej tego nazwać nie można, na pewno nie było człowiekiem. Chuda, zgarbiona istota z nieludzko długimi rękami oraz pazurami i krótszymi, przypominającymi trochę psie, nogami. Pokryta była wiszącą, białą skórą. I głowa. Większa, niż być powinna, zdecydowanie. I ciemne, czarne dołki, które niby imitować miały oczy. W tej czeluści całe swoje życie ujrzeć mogłam. I usta. Wykrzywione w potwornym uśmiechu na całą szerokość twarzy, z zębami. Było ich nieskończenie wiele, ale były cieniutkie. I ostre niczym nóż. Pokryte w większej części krwią. Gdzieś pomiędzy nimi dostrzec można było kawałki ludzkiej skóry. I stał tak, zaledwie metr ode mnie. Zamurowało mnie ze strachu. Nie byłam w stanie wydać żadnego, choćby najmniejszego dźwięku. A nawet o ruchach nie wspominając. Już po krótkiej chwili do moich nozdrzy dotarł ostry smród krwi. I nie tylko potwór był jego źródłem, ale również zmasakrowane, odrapane ciała dwóch niewinnych dziewczynek, które wisiały WBITE na większe gałęzie za "dziadem". I właśnie przez krwisty zapach udało mi się zyskać panowanie nad ciałem. Stawiłam niepewny krok w tył. Spoglądałam temu "czemuś" prosto w oczy. Bałam się. Potwornie. Z czystej improwizacji krzyknęłam coś i wskazałam na jedno z ciał. Monstrum odwróciło się. To była moja szansa. Zaczęłam uciekać. Nie posądzałam siebie nawet o to, że umiałam biegać tak szybko. Usłyszałam warknięcie. Potwór ruszył za mną. Przyśpieszyłam. Odwróciłam na szybko głowę. Mimo, że "dziad" był wyjątkowo nieanatomiczny poruszał się szybko. Całą masę ciała przerzucał błyskawicznie z rąk na nogi. Mimo wszystko, był ode mnie znacznie wolniejszy. Zaczęło kropić. Z radością dostrzegłam, że jestem już na skraju lasu. Wybiegłam. I dalej, tym samym pędem udałam się do domu. Nawet nie patrzyłam za siebie. Pozamykałam wszystko. Usiadłam. I wtedy chyba zemdlałam. W następnych tygodniach trwało poszukiwanie dwóch zaginionych dziewczynek. Nie opowiedziałam nikomu tego, co widziałam. Rzuciłam tylko, że widziałam, jak szły do lasu. Uznali, że zagryzły je wilki i chwilowo zabronili udawać się do lasu, zanim leśniczy nie rozwiąże tego problemu... Eh, cóż. To, że potem odnotowano duży wzrost umieralności wszystkich, którzy udawali się do tego lasu, to już ich problem... Ja was po prostu ostrzegam.
Każda opowieść ma w sobie źdźbło prawy. Każda.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Creepypasta Time! Empty
PisanieTemat: Re: Creepypasta Time!   Creepypasta Time! Icon_minitime1Czw Maj 16, 2013 3:50 pm

*trzęsie się* O kur... Tobie się coś takiego śni?! abciu przerażasz mnie D:
Powrót do góry Go down
Litwa

Litwa


Male Wiek : 106
Liczba postów : 63
Birthday : 16/02/1918
Join date : 12/04/2013
Skąd : Vilnius

Creepypasta Time! Empty
PisanieTemat: Re: Creepypasta Time!   Creepypasta Time! Icon_minitime1Czw Maj 16, 2013 4:25 pm

Aww, jakie to słodkie. ;w; *Chyba już doszczętnie mu mózg wyżarło*
Powrót do góry Go down
Polska

Polska


Male Liczba postów : 1045
Join date : 16/04/2013
Skąd : Z twojej szafy

Creepypasta Time! Empty
PisanieTemat: Re: Creepypasta Time!   Creepypasta Time! Icon_minitime1Czw Maj 16, 2013 4:33 pm

Chorwacja...ja się teraz boje odwrócić T.T
Powrót do góry Go down
http://hetaliapwp.forumpolish.com/
Prusy

Prusy


Male Wiek : 323
Liczba postów : 584
Birthday : 18/01/1701
Join date : 05/04/2013
Skąd : Królewiec

Creepypasta Time! Empty
PisanieTemat: Re: Creepypasta Time!   Creepypasta Time! Icon_minitime1Czw Maj 16, 2013 4:40 pm

*userka nabawiła się kompleksów* Świetne opowiadanie Q___Q *boi się spojrzeć za siebie*
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Creepypasta Time! Empty
PisanieTemat: Re: Creepypasta Time!   Creepypasta Time! Icon_minitime1Czw Maj 16, 2013 6:53 pm

Pikne opowiadanie! Znalazłam jedną literówkę ale chrzanić to! Też chciałabym umieć pisać takie horrory D:<
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Creepypasta Time! Empty
PisanieTemat: Re: Creepypasta Time!   Creepypasta Time! Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Creepypasta Time!
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Moda na Mafię :: 
-
Skocz do: