WAŻNIEJSZE OSTRZEŻENIE, KTÓRE WYPADA NAPISAĆ LITERAMI DRUKOWANYMI: TO JEST PO PROSTU ZRYTE I ZAWIERA DOŚĆ DOKŁADNY OPIS STOSUNKU. Żeby nie było, że nie ostrzegam... Natknąłem się na jedną pracę z podobnym opisem (w sensie tematyka... no wiecie o co chodzi) i wnioskuję, że też mogę wrzucić, bo nie jest to jakieś "nielegalne". Ostrzeżenie daje- jak ktoś ostrzeżeń nie czyta i ma słabą psychikę to jego problem, będzie nauczka na przyszłość.
No więc nie było to pisane bezpośrednio przed chwilą. Jest to z dość... dawnego okresu, bo dokładnie z dwudziestego piątego kwietnia.
(tudzież musi się wypowiedzieć autorka: So... ja zdaje sobie sprawę z beznadziejności tego czegoś, ale głównie interesuje mnie to, czy ktoś tu będzie kojarzył mnie z deviantArt'a, bo pracę wcześniej tam opublikowałam. Jeśli nie, trudno, najwyżej będzie czytał moje prace tutaj, bo ja nie mam zamiaru się tak łatwo ujawniać. Chyba tyle.)
Znowu obarczam was czytaniem swoich wypocin. Ja takimi krótkimi rzeczami zabijam czas. Takie przeciętne efekty nudy będziecie mogli poznać po znikomej liczbie zdań złożonych. Ludzi o mocnej psychice zapraszam do "miłej" lektury:
Zeszła noc
Daj powrócić wspomnieniom poprzedniego wieczora. Pozwól, aby ponownie zawładnęły tobą te nieprzyzwoite myśli! Stań się brudnym zboczeńcem, nie zwracając uwagi na jego uczucia. Jak się z tym czujesz? Dobrze ci, prawda? Ogarnia cię błogie uczucie spełnienia, a gdy patrzysz na jego twarz pogrążoną we śnie, masz w głowie jeszcze bardziej nieprzyzwoite myśli, niż wtedy, gdy zazwyczaj o nim fantazjowałeś. Przyznaj się, on cholernie cię podnieca. Bądź bohaterem, takim prawdziwym, i przyznaj się do tego. Kochasz go, zdaj sobie wreszcie z tego sprawę, nie walcz z własnym umysłem. Lecz najpierw… przypomnij sobie wszystko. Wszystko, zrozumiałeś?! Przeżyj tą niewyobrażalną rozkosz raz jeszcze.
Wszystko zaczęło się normalnie. Szara codzienność aż tak dawała ci się we znaki? Nie mogłeś powstrzymać swej żądzy? Tyle lat dusiłeś w sobie to piękne uczucie zwane miłością, więc dlaczego i tym razem sobie nie odpuściłeś?! Bezczelnie, perfidnie go oszukałeś, mówiąc, że chcesz zwyczajnie porozmawiać. Och tak, każdy ma tą ciemną stronę! Ale on nie okazał się tak naiwny, jak ci się zdawało… bohaterze. Już w drodze na miejsce, na korytarzu, zrozumiał, że coś jest nie tak. Czy wiesz, co cię zdradziło? Nienaturalny błysk w twych lazurowych oczach, czy ten perwersyjny uśmieszek cisnący się na usta? Kto wie, może on po prostu przeczuwał, zawsze miał przecież skłonności do wykonywania czynności nadprzyrodzonych. Dobrze wiesz, że to cie w nim pociągało. Tak samo jak jego śnieżnobiała cera, przecudowne blond włosy subtelnie przesiąknięte zapachem róż i herbaty, nieziemsko piękne szmaragdowe oczy, delikatny uśmiech zawsze goszczący na bladych usteczkach oraz jego nieco kobieca budowa. A przede wszystkim to delikatne zmysłowe wcięcie w talii!
Tak czy inaczej, zorientował się, że coś się święci. Chciał odejść, lecz ty, bezwstydniku, mu na to nie pozwoliłeś. Gwałtownym, prawie że niekontrolowanym ruchem chwyciłeś go za nadgarstek prawej dłoni. Doskonale wiedziałeś, że lepiej się nią broni. W jego dużych zielonych oczach powoli zaczęło malować się przerażenie. Ale widać było, że chce je ukryć. Ach, ta jego przepełniona dumą i pychą osobowość. Sam się prosił, żeby naprawdę dogłębnie go poznać.
Jednym mocnym szarpnięciem przyciągnąłeś go do siebie i wolną ręką zakryłeś mu usta. Nie chciałeś, aby krzyczał, przecież nie potrzebowałeś świadków. Ale przecież i tak o tak późnej porze w twoim domu nie było już twych współpracowników. Jednak ty chciałeś się z nim zabawić. Wiedziałeś, że przez taką niesprawiedliwą przepychankę straci siły i nie będzie w stanie dalej się bronić. Sam nie wiedziałeś, że jesteś do takich rzeczy zdolny? No widzisz, widzisz, jak mało człowiek o sobie wie?
Dłuższą chwilę się szamotaliście. Przez cały czas rzucał ci rozpaczliwe błagalne spojrzenia, chciał, żebyś go wypuścił. Żeby wszystko wróciło do normy i było tak jak dawniej! Ale nie… ty miałeś w planach coś zupełnie innego. Gdyby nie twoje skórzane rękawiczki, już dawno miałbyś dłoń pokrytą licznymi ugryzieniami. Lecz nie czułeś w ogóle bólu. Za to widziałeś, że twoja ofiara powoli opada z sił. Przestał się już desperacko rzucać, niczym przed chwilą schwytane zwierzę, na wszystkie strony. Teraz oboje staliście w bezruchu. Ty w ogóle nie odczuwałeś zmęczenia, wręcz przeciwnie! Chciałeś się w ten żałosny sposób zabawiać jeszcze dłużej. Pragnąłeś karmić się cudzym strachem i desperacją, jak jakiś pieprzony gwałciciel! Czy się nim okażesz…?
Czułeś, iż ciężko on oddycha. Jego klatka piersiowa unosiła się nierównomiernie, a ty, aby sprawić mu jeszcze więcej cierpienia, boleśnie wykręciłeś jego rękę. Gdyby nie twoja ręka na jego ustach, przez cały budynek przetoczyłby się głośny krzyk przesiąknięty bólem i przerażeniem. Skończyło się jedynie zduszonym stęknięciem. Pozwoliłeś, aby jego głowa, prawie że bezwładnie, opadła na twoje ramię. Przez cały czas uśmiechałeś się kpiąco. Czy naprawdę tak cieszy cie ten widok? Odpowiedz sam sobie!
Powoli zsunąłeś dłoń z jego ust. Teraz mogłeś usłyszeć jego porządnie zaburzony oddech. Było jasne, że nie zacznie wzywać pomocy, był zbyt wyczerpany. Jego policzki podczas całego zajścia stały się jeszcze bledsze niż zazwyczaj. Teraz sprawiały wrażenie wręcz trupiobladych, a nie ludzkich. Nie patrząc na jego stan, zacząłeś składać na jego szyi namiętne pocałunki. Z rozkoszą słuchałeś jęków wydobywających się z na wpół otwartych ust twej ofiary. Kątem oka spojrzałeś na jego twarz. Teraz na blade przed chwilą policzki wstąpił ognisty rumieniec, a oczy szkliły się niczym kamienie szlachetne. Właśnie czegoś takiego pragnąłeś!
Bez zastanowienia pocałowałeś go w usta. Gwałtownie odchylił głowę do tyłu i rozszerzył ze zdziwieniem oczy. Puściłeś jego trzymany dotychczas nadgarstek i przycisnąłeś do siebie delikatnie drżące ze strachu ciało. Po krótkiej chwili zaczął oddawać pocałunek. Czyżby zrozumiał, że nie ma sensu się dłużej opierać…? Ogarnęło cię niesamowite podniecenie, gdy wasze języki splotły się w namiętnym tańcu, a z ust blondyna płynęły głośne jęki Zupełnie jakby błagał o więcej. Pogodził się ze swoja stracona pozycją? A przecież zawsze był taki dumny i pewny siebie…
Kiedy oderwałeś się od niego, jęknął z rozczarowaniem. Liczył na więcej? Ale po pierwsze, czy chciał więcej? Nie zadałeś sobie żadnego z tych pytań, zważałeś tylko na swoje fantazje. Mocnym ruchem pchnąłeś go na ścianę i zmusiłeś, aby stanął w rozkroku. Sam przywarłeś do jego pleców i nachyliłeś się, aby spojrzeć raz jeszcze w szmaragdowe oczy. Tak cudownie błyszczące… Wydawały się jeszcze bardziej zielone niż zwykle. A może to tylko twa chora wyobraźnia tak twierdziła? Przecież już dawno przestałeś kierować się zasadami moralności! Z lubością przejechałeś językiem po małżowinie usznej niedoszłego kochanka. „Nie będzie bolało”, powiedziałeś przesyconym pożądaniem głosem. Poczułeś, jak jego wątłym ciałem wstrząsa dreszcz.
Nie wiem, co chciałeś osiągnąć przez swój następny ruch. Przecież i tak już wystarczająco długo się z nim droczyłeś. Zębami uwolniłeś jedną ze swych dłoni od skórzanego materiału, po czym położyłeś ją na jego biodrze. Pod wpływem twojego dotyku zadrżał i przygryzł wargę, aby zatamować jęki rozkoszy. Po krótkiej chwili z drugą dłonią postąpiłeś tak samo. Tym razem delikatnie pogładziłeś go po policzku, aby odwrócić jego uwagę od innych poczynań.
Zdecydowanym ruchem rozpiąłeś pasek jego spodni, a następnie zająłeś się rozporkiem. Poradziłeś sobie zadziwiająco szybko, ciemnozielone spodnie błyskawicznie znalazły się na podłodze. Zielonooki zorientował się, co właśnie ma miejsce. Drgnął z niepokojem, ale zamknąłeś mu usta głębokim i mokrym pocałunkiem. Po krótkiej chwili jego bokserki podzieliły los spodni.
Nie chciałeś znów odrywać się od jego ust przesyconych smakiem wybornej herbaty, lecz z drugiej strony pragnąłeś usłyszeć te cudownie podniecające dźwięki, które wypłyną z jego ust. Wybrałeś to drugie. Położyłeś mu głowę na ramieniu, po czym powolnymi ruchami zacząłeś pieścić jego członek. Tak jak się spodziewałeś, jego reakcja była nadzwyczaj erotyczna. Ciało wygięło się w łuk, a z bladych ust wydobywały się rozkoszne jęki. Pragnąłeś sprawiać mu przyjemność przez cały czas, jednak sam też chciałeś się w końcu porządnie zabawić. W końcu… w końcu po to to wszystko!
Nie przerywając zaczętej wcześniej pieszczoty wolną ręką zacząłeś rozpinać jego śnieżnobiałą koszulę. Gdy po niemałych zmaganiach ci się to udało, wsunąłeś pod nią rękę. Delikatnie zahaczałeś opuszkami palców o jeden z sutków, chcąc wywołać jeszcze większe podniecenie u głośno jęczącego z rozkoszy blondyna. Nie myliłeś się. Po krótkim czasie zobaczyłeś, jak jego palce próbują zacisnąć się na błękitniej ścianie. W miejscach, po których zsunęły się paznokcie, pozostały białe szramy pozbawione tynku. Ale to ci nie przeszkadzało. Odmalowywanie nie kosztuje majątku, a ty i tak z resztą miałeś to w planach.
Czułeś, że twój kochanek nie będzie w stanie dłużej utrzymać na nogach. Pozwoliłeś mu się więc osunąć na podłogę. Nie próbowałeś go utrzymać, lecz opadłeś na dębową posadzkę razem z nim. Przerwałeś wszystkie zaczęte pieszczoty i nasycałeś się widokiem drżącego ciała Anglika. Teraz już nie miałeś zamiaru się powstrzymywać. Już dostatecznie się zabawiłeś, nieprawdaż?
Raz jeszcze przysunąłeś swą twarz do głowy blondyna. „Przygotuj się”, rzuciłeś oblizując lubieżnie wargi. On nie zdążył zareagować. Zdołał zapewne usłyszeć dźwięk zdejmowanych spodni, a potem poczuł ostry ból przeszywający jego ciało. Z jego punktu widzenia, wszystko zalało się barwą krwistej czerwieni. Nie docierały do niego żadne bodźce ze świata zewnętrznego. Odczuwał tylko ten rozrywający od środka ból. A ty w ogóle tego nie złagodziłeś. Dałeś upust swoim nagromadzonym przez lata fantazjom, tylko to się dla ciebie liczyło.
Z rozkoszą wsłuchiwałeś się w głośne jęki swego kochanka, którego ciało poruszało się w rytm twoich pchnięć. Chciałeś, żeby ta chwila trwała wiecznie. Ale powoli zaczęło ogarniać cię uczucie zbliżającego się spełnienia. Ostatecznie doszliście równocześnie. Obydwoje wykrzyknęliście w stanie największego podniecenia swoje imiona. Potem opadliście bez sił na posadzkę.
Co było dalej? Nie pamiętasz? Trudno, to w końcu twoja strata. A teraz zastanów się, czy postąpiłeś właściwie. Spójrz, na jego śpiącą twarz… Taka niewinna i słodka. Zupełnie jak anioł. A ty?! Zupełne przeciwieństwo.
I co, pytasz się pewnie, jak znaleźliście się w jednym łóżku? Ja jestem tylko twoim sumieniem, więc ci nie odpowiem. Może kiedyś sobie przypomnisz, bo gwarantuje ci, że warto. A teraz… Skoro już pamiętasz co zrobiłeś, niech te obrazy prześladują cię do końca twych dni.
Czuj się nieczystym człowiekiem!